art/culture/fashion/entertainment/...

8.11.11

Fashion Week Poland

Muszę przyznać, że bardzo trudno jest mi ocenić niedawno zakończoną, 5 edycję Fashion Week Poland Fashion Philosophy. Jako jeden z opiekunów international media, miałam okazję poznać od kuchni całe to przedsięwzięcie i może dlatego widzę je trochę w krzywym zwierciadle...
Pierwszy oficjalny dzień Fashion Week- czwartek mogę opisać jako jeden wielki plac budowy i gorączkowych przygotowań. Odkurzacze, niemalże latające deski, kurz, błoto i folia - w takich warunkach powitani są najważniejsi goście zagraniczni, zaproszeni z myślą   o wystawieniu  dobrej opinii i rozsławieniu łódzkiego FW... 
Na szczęście po kilku godzinach, sytuacja zostaje opanowana, czerwony dywan rozwinięty, a VIP-room nareszcie gotowy na przyjęcie zziębniętych gości. 
Na pochwałę niewątpliwie zasługuje świetna lokalizacja (Łódzka Strefa Ekonomiczna) - stara, opuszczona fabryka, duża przestrzeń i tajemnicza atmosfera, a poza tym wszystkie pokazy odbywające się w jednym miejscu. 



Oficjalne otwarcie Designer Avenue rozpoczął energetyczny pokaz kolekcji TRIPOLAR, Custo Barcelona- cenionej na całym świecie marki odzieżowej. Mimo świetnych tkanin oraz doskonałego wykończenia, ubrania niestety nie do końca przypadły mi do gustu. Natłoczenie wzorów i kolorów rzeczywiście świetnie oddało zamierzony efekt 3D równocześnie sprawiło jednak, że kolekcja wydała mi się lekko tandetna i przeładowana.
Totalną porażką okazał się natomiast specjalny pokaz Teresy Kopias. Półnadzy mężczyźni ustawieni na posągach, piaski pustyni, ckliwa muzyka z lat 90-tych oraz ”innowacyjne”  sukienki rodem z nieudanego balu maturalnego, zaprezentowane przez nie do końca urodziwe modelki.






Kolejne dni przebiegały już bez większych niepowodzeń. Organizacja uległa diametralnej poprawie i niemalże wszystko odbywało się zgodnie z planem. Pokazy Off Out Of Schedule poprzedzające główną Aleję Projektantów, charakteryzowały się ogromną różnorodnością i jakością. Od pokazu Ał ( noenowe shorty, białe t-shirty i spódnica z zasłony do prysznica), o którym wolałabym się nie wypowiadać przez niesamowicie funkcjonalne i ciekawe propozycje Alisy Bieniek i Pauliny Połoz. Ta ostatnia już wcześniej zaprezentowała swoje projekty na łamach magazynu K MAG, gdzie od razu wpadły mi w oko. Ciekawie skrojone płaszcze z ćwiekami, codzienne ubrania, które jednocześnie odznaczają się nutką ekstrawagancji i tajemniczości. Nie zabrakło również dość ekscentrycznych pokazów z pogranicza mody i sztuki takich jak kolekcja Flesh and Bone, Pauliny Plizgi czy BIOmimircy, Olgi Szynkarczuk zainspirowanej wystawą My Way - Jean Michel Othoniela i spektaklem Planet Lem teatru BIURO.







Jeśli chodzi o pokazy Designer Avenue to projektanci często stawiali na długie zwiewne spódnice, intrygujące kształty i delikatne materiały. Do moich faworytów należy zainspirowany Australią, Łukasz Jemioł z ciepłymi kolorami ecru, beżu, spalonej czerwieni i głębokiej zieleni -zdecydowanie zestawione z delikatnością i miękkością. Znając wcześniejsze projekty Łukasza Jemioła stawiającego na niezwykłą kobiecością byłam kompletnie zdziwiona królującym na wybiegu klimatem rock&rolla. Podczas tego pokazu nie zabrakło również kilku wpadek w wykonaniu modelek. 




Cały czas nie mogę zapomnieć o pokazie MMC studio. Luźna atmosfera, deszcz konfetti i świetne ubrania. Początkowo klasyczne biele, zwiewne sukienki i marynarki, następnie nutka drapieżności w postaci intrygujących wzorów. Na uwagę zasługuje również pokaz Wioli Wołczańskiej, która jeszcze w poprzedniej edycji FW prezentowała swoją kolekcję na Off Out of Schedule  w tym sezonie pokazała nam kolekcję „Hole” czyli asymetria, rockowy ale zarazem kobiecy look oraz naprawdę świetne wykończenie strojów.











Największym nieporozumieniem okazał się tak bardzo wyczekiwany ”pokaz” Jeremiego Scotta, który w rezultacie zakończył się ustawieniem przez organizatorów paru instalacji z projektami i zgrają gości latających po wybiegu, gdzie od czasu do czasu można było dostrzec modela bądź modelkę ubranych w bluzy adidas originals z charakterystycznymi skrzydłami.



Pokaz Dawida Tomaszewskiego, kończący 5 edycję Fashion Philosophy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, i mimo że kolekcja ujrzała światło dzienne już na wcześniejszych FW (np. w Lisbona) to doprawdy jestem oczarowana. Poza idealnie pasującą muzyką, projektant przemyślał i zadbał o każdy szczegół. Tu nie było miejsca na wpadkę. Osłupieni widzowie zobaczyli na własne oczy piękne, zwiewne suknie wykonane z szlachetnych tkanin. 








Trudy oglądania niektórych pokazów zostały wynagrodzone naprawdę świetnymi after party. Do najbardziej udanych i szaleńczych bezwzględnie zaliczam VICE party i niedzielny K MAG afterparty, kończący tegoroczną odsłonę Fashion Week Poland. Abstrahując od muzyki, naprawdę świetna zabawa i bardzo ciekawi ludzie:) 


Niewątpliwie łódzka edycja Fashion Week z roku na rok rośnie w siłę. Oceniając, nie powinniśmy być zbytnio surowi biorąc pod uwagę fakt, iż łódzki FW to naprawdę ”młoda”  impreza. Wydaje mi się jednak, że nawet krótkie doświadczenie nie usprawiedliwia organizatorów, którzy według mnie w niektórych kwestiach, kolokwialnie mówiąc poszli na łatwiznę. Mimo wielu wpadek jestem dobrej myśli i wierzę, że w przyszłości Fashion Week Poland odniesie niebagatelny sukces. 

Fot. Fashion Week Poland

K.K.

1 komentarz: