art/culture/fashion/entertainment/...

2.12.11

NOWEmber

Ostatnio cierpię na ostry brak czasu, a może to tylko złudzenie powodowane przez chroniczne lenistwo. Nie znaczy to, że nigdzie nie bywałam, po prostu nie zdążyłam tego opisać. W listopadzie chciałabym wyróżnić dwa miejsca, które odwiedziłam: galerię Atlas Sztuki w Łodzi i Okręg Warszawski ZPAP.

Sądzę, że Łódź może się spokojnie pochwalić galerią sztuki współczesnej typu „white cube”. To właśnie Atlas Sztuki w podwórku przy Piotrkowskiej 114/116. Mimo świetnej lokalizacji, nie słyszy się o niej często, a to źle, bo ostatnia wystawiona tam kolekcja jest naprawdę warta obejrzenia. 22 prace czołowych artystów z lat 1978 – 2008 w dwóch oślepiająco białych salach (które dzielą kolekcję na dwa pokolenia).

Wszystkie obrazy są własnością dr Ericha Marxa i jest to, jak czytamy w katalogu, „najpotężniejsza kolekcja sztuki w Berlinie”. W galerii można zobaczyć prace opatrzone nazwiskami sław takich, jak Anselm Kiefer, Sandro Chia czy Salomé. Co ciekawe, dr Marx w ostatnich latach poważnie zainteresował się współczesnym malarstwem Polaków, w Atlasie znalazły się również dzieła Wilhelma Sasnala, Romana Lipskiego, Rafała Bujnowskiego.




Wrażenia? Wystawa to ilustracja różnorodności w sztuce ostatnich 30 lat, obok siebie abstrakcja i hiperrealizm. Mimo wszystko to mieszanina jednorodna – kolekcja Marxa daje wrażenie spójności, może właśnie dlatego, że skomponował ją jeden człowiek. Czułam, że malarstwo młodych Polaków posiada wspólne, wyróżniające je cechy. Z jakiegoś powodu to właśnie ich prace szczególnie mnie przyciągnęły. Najbardziej zachwycił mnie oczywiście cel mojej wizyty – wściekle kolorowy obraz Enzo Cucchiego – uwielbiam, kiedy kolory zwalają mnie z nóg. Świetny efekt daje wspomniany „biały sześcian” - czysty, mocny przekaz, bez zakłóceń. Przekonać możecie się o tym do końca grudnia.


***

Niestety, wystawa, którą miałam prawdziwe szczęście (bo została przedłużona) zobaczyć w warszawskiej galerii ZPAP, potrwa tylko do końca tego weekendu. Reklama jest w tym przypadku zbędna – wystarczy wspomnieć nazwisko artysty. Beksiński. Obrazy, rysunki, fotografie, ogółem sztuk 250. Może aż za dużo, bo kolekcja ledwie mieści się w dużej sali przy ul. Mazowieckiej.

Ogrom, nastrojowość, różnorodność – tymi rzeczownikami mogę opisać tę wystawę. Beksiński ma moc i temu nie można zaprzeczyć. W sobotni wieczór, tuż przed zamknięciem, galeria była wypełniona zwiedzającymi. Mnie urzekły fotografie, których wcześniej nie znałam. Przedtem Beksiński był dla mnie tylko (i AŻ) malarzem. Jego zdjęcia są zaskakująco ciepłe, w zupełnie odmiennym klimacie niż obrazy. Warto się pośpieszyć, żeby zobaczyć to zestawienie.



Na koniec: moje Gwiazdkowe życzenie, a może postanowienie noworoczne: zobaczyć Turnera w Muzeum Narodowym w Krakowie!

M.M.



Recently, I have been suffering from acute lack of time or that has just beenmy chronic idleness. This does not mean I have not been places, but I have not had the time to write about it. As regards November, I would like to give my attention to two places: the Atlas Sztuki gallery in Łódź and Warsaw's ZPAP gallery.

I suppose Łódź can really take pride in its “white cube” modern art gallery. I mean of course Atlas Sztuki in the backyard of 114/116 Piotrkowska Street. Despite the superb location, it does not seem to be renowned. That is too bad since the latest collection displayed in the gallery is undoubtedly worth seeing. 22 works by leading artists from between 1978-2008 in two blindingly white rooms (which divide the works into two generations). All paintings constitute the property of Dr Erich Marx and it is, as read in the catalogue, “the grandest art collection in Berlin”. In the gallery, you can see works by such celebrated artists as Anselm Kiefer, Sandro Chia and Salomé. The interesting part is that dr Marx has lately taken a shine to modern Polish painting, hence, at Atlas Sztuki, there are paintings by Wilhelm Sasnal, Roman Lipski and Rafał Bujnowski. My impressions? The exhibition is a tribute to the diversity of art in its recent 30 years, with abstract art and hyperrealism side by side. Nonetheless, it is a homogenous mixture – Marx's collection seems to be consistent, probably because it has been composed by a single person. I could feel that the painting of the young Poles had some distinctive common features. They somehow engrossed me in instantaneously. What amazed me the most, however, was the overriding aim of my visit - the wildly coloured painting by Enzo Cucchi. I simply love it when colours sweep me of my feet. The “white cube” arrangement adds to this effect – giving a clear, powerful message. You can experience it yourself until the end of December.

Unfortunately, the exhibition, I have been lucky enough to see (as it had been extended) in the ZPAP Gallery in Warsaw, will only last until the end of this weekend. No advertising is needed in this case, suffice it to say it is Beksiński. Paintings, drawings and photographs, 250 items in total. Maybe, that is too many, given that the collection can harldly fit in the large room of the gallery in Mazowiecka Street. Magnitude, ambience, diversity – these are the words I could use to describe the exhibition. Beksiński holds the power and there is no denying that. On a Saturday evening, right before the closing time, the gallery was filled up with visitors. I was taken aback by the photographs, which I actually saw for the first time. Before, Beksiński had been just a painter to me. His photos are surprisingly warm though, their mood being completely different from the one that the paintings exude. You should really hurry up to see that juxtaposition.

Postscript: my Christmas wish (or a New Year's resolution) is to see the Turner exhibition in the National Gallery in Krakow!

8.11.11

Fashion Week Poland

Muszę przyznać, że bardzo trudno jest mi ocenić niedawno zakończoną, 5 edycję Fashion Week Poland Fashion Philosophy. Jako jeden z opiekunów international media, miałam okazję poznać od kuchni całe to przedsięwzięcie i może dlatego widzę je trochę w krzywym zwierciadle...
Pierwszy oficjalny dzień Fashion Week- czwartek mogę opisać jako jeden wielki plac budowy i gorączkowych przygotowań. Odkurzacze, niemalże latające deski, kurz, błoto i folia - w takich warunkach powitani są najważniejsi goście zagraniczni, zaproszeni z myślą   o wystawieniu  dobrej opinii i rozsławieniu łódzkiego FW... 
Na szczęście po kilku godzinach, sytuacja zostaje opanowana, czerwony dywan rozwinięty, a VIP-room nareszcie gotowy na przyjęcie zziębniętych gości. 
Na pochwałę niewątpliwie zasługuje świetna lokalizacja (Łódzka Strefa Ekonomiczna) - stara, opuszczona fabryka, duża przestrzeń i tajemnicza atmosfera, a poza tym wszystkie pokazy odbywające się w jednym miejscu. 



Oficjalne otwarcie Designer Avenue rozpoczął energetyczny pokaz kolekcji TRIPOLAR, Custo Barcelona- cenionej na całym świecie marki odzieżowej. Mimo świetnych tkanin oraz doskonałego wykończenia, ubrania niestety nie do końca przypadły mi do gustu. Natłoczenie wzorów i kolorów rzeczywiście świetnie oddało zamierzony efekt 3D równocześnie sprawiło jednak, że kolekcja wydała mi się lekko tandetna i przeładowana.
Totalną porażką okazał się natomiast specjalny pokaz Teresy Kopias. Półnadzy mężczyźni ustawieni na posągach, piaski pustyni, ckliwa muzyka z lat 90-tych oraz ”innowacyjne”  sukienki rodem z nieudanego balu maturalnego, zaprezentowane przez nie do końca urodziwe modelki.






Kolejne dni przebiegały już bez większych niepowodzeń. Organizacja uległa diametralnej poprawie i niemalże wszystko odbywało się zgodnie z planem. Pokazy Off Out Of Schedule poprzedzające główną Aleję Projektantów, charakteryzowały się ogromną różnorodnością i jakością. Od pokazu Ał ( noenowe shorty, białe t-shirty i spódnica z zasłony do prysznica), o którym wolałabym się nie wypowiadać przez niesamowicie funkcjonalne i ciekawe propozycje Alisy Bieniek i Pauliny Połoz. Ta ostatnia już wcześniej zaprezentowała swoje projekty na łamach magazynu K MAG, gdzie od razu wpadły mi w oko. Ciekawie skrojone płaszcze z ćwiekami, codzienne ubrania, które jednocześnie odznaczają się nutką ekstrawagancji i tajemniczości. Nie zabrakło również dość ekscentrycznych pokazów z pogranicza mody i sztuki takich jak kolekcja Flesh and Bone, Pauliny Plizgi czy BIOmimircy, Olgi Szynkarczuk zainspirowanej wystawą My Way - Jean Michel Othoniela i spektaklem Planet Lem teatru BIURO.







Jeśli chodzi o pokazy Designer Avenue to projektanci często stawiali na długie zwiewne spódnice, intrygujące kształty i delikatne materiały. Do moich faworytów należy zainspirowany Australią, Łukasz Jemioł z ciepłymi kolorami ecru, beżu, spalonej czerwieni i głębokiej zieleni -zdecydowanie zestawione z delikatnością i miękkością. Znając wcześniejsze projekty Łukasza Jemioła stawiającego na niezwykłą kobiecością byłam kompletnie zdziwiona królującym na wybiegu klimatem rock&rolla. Podczas tego pokazu nie zabrakło również kilku wpadek w wykonaniu modelek. 




Cały czas nie mogę zapomnieć o pokazie MMC studio. Luźna atmosfera, deszcz konfetti i świetne ubrania. Początkowo klasyczne biele, zwiewne sukienki i marynarki, następnie nutka drapieżności w postaci intrygujących wzorów. Na uwagę zasługuje również pokaz Wioli Wołczańskiej, która jeszcze w poprzedniej edycji FW prezentowała swoją kolekcję na Off Out of Schedule  w tym sezonie pokazała nam kolekcję „Hole” czyli asymetria, rockowy ale zarazem kobiecy look oraz naprawdę świetne wykończenie strojów.











Największym nieporozumieniem okazał się tak bardzo wyczekiwany ”pokaz” Jeremiego Scotta, który w rezultacie zakończył się ustawieniem przez organizatorów paru instalacji z projektami i zgrają gości latających po wybiegu, gdzie od czasu do czasu można było dostrzec modela bądź modelkę ubranych w bluzy adidas originals z charakterystycznymi skrzydłami.



Pokaz Dawida Tomaszewskiego, kończący 5 edycję Fashion Philosophy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, i mimo że kolekcja ujrzała światło dzienne już na wcześniejszych FW (np. w Lisbona) to doprawdy jestem oczarowana. Poza idealnie pasującą muzyką, projektant przemyślał i zadbał o każdy szczegół. Tu nie było miejsca na wpadkę. Osłupieni widzowie zobaczyli na własne oczy piękne, zwiewne suknie wykonane z szlachetnych tkanin. 








Trudy oglądania niektórych pokazów zostały wynagrodzone naprawdę świetnymi after party. Do najbardziej udanych i szaleńczych bezwzględnie zaliczam VICE party i niedzielny K MAG afterparty, kończący tegoroczną odsłonę Fashion Week Poland. Abstrahując od muzyki, naprawdę świetna zabawa i bardzo ciekawi ludzie:) 


Niewątpliwie łódzka edycja Fashion Week z roku na rok rośnie w siłę. Oceniając, nie powinniśmy być zbytnio surowi biorąc pod uwagę fakt, iż łódzki FW to naprawdę ”młoda”  impreza. Wydaje mi się jednak, że nawet krótkie doświadczenie nie usprawiedliwia organizatorów, którzy według mnie w niektórych kwestiach, kolokwialnie mówiąc poszli na łatwiznę. Mimo wielu wpadek jestem dobrej myśli i wierzę, że w przyszłości Fashion Week Poland odniesie niebagatelny sukces. 

Fot. Fashion Week Poland

K.K.

21.10.11

Oczy nie mogą znaleźć głowy do zamieszkania... / Eyes can't find a head to inhabit...

Bieżąca wystawa MS2 to miszmasz tego, co nowe – przewagę kolekcji stanowią prace z drugiej połowy XX wieku, wiele z nich powstało też po roku 2000. Większość artystów, których dzieła znalazły się na wystawie, to nasi sąsiedzi – pochodzą z Rosji, Ukrainy, Łotwy, Niemiec, Słowacji. Jest także kilku Polaków, m.in. małżeństwo Kobro-Strzemiński, a nawet Amerykanie. Oczy... miały być wyjątkową okazja, by zobaczyć, czym jest „awangarda”. Określenie „awangardowe” może i pasuje do ekspozycji – łamanie barier, futurystyczne idee, pragnienie wyzwolenia się z oczywistych form – to wszystko tam jest. Jednak, szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś bardziej zaskakująco, momentami szokującego, a z pewnością silniej inspirującego. Podejrzewam, że to nie same prace sprawiły, że czuję niedosyt. Gdyby podzielono je na grupy tematyczne, (na przykład kosmos, społeczeństwo, władza, przestrzeń, seksualność...), tak jak jest to zrobione w ekspozycji stałej w MS2, może ułatwiłoby to zrozumienie przekazu każdego z artystów. Bez tego, mamy wspomniany miszmasz, który w prawdzie obrazuje wieloznaczność „awangardy” w sztuce, ale komplikuje interpretację, przynajmniej takiemu laikowi jak ja.

Nikita Kadan, Gabinet zabiegowy, 2009-2010

Nie oznacza to, że nie polecam tej wystawy. Nie wyniosłam z niej wielu wniosków ogólnych, ale to nie znaczy, że nie byłam pod wrażeniem prac. Na dłużej zatrzymałam się przy „miejsckich” tkaninach Celmsa, „sowieckich” modelach El Lisieckiego, „sadystycznych” talerzach Kadana, pewnie ze względu na poruszone w nich kwestie władzy jako opresyjnego aparatu kontroli. Jestem ciekawa, jak Wy odbieracie tę ekspozycję. Nie uważam, że wizyta jest koniecznością, ale fotografie Orozco pozostawiają na długo wrażenie delikatności, przewrotności i ultoności piękna, a autodestrukcja w wydaniu Metzgera naprawdę porusza. Zaskoczyło mnie, że Oczy..., choć szeroko reklamowane i rzeczowo opracowane w opublikowanym katalogu, nie znalazły chyba zbyt wielu głów do zamieszkania.

Stanowczo odradzam natomiast wizytę w Archiwum Państwowym, gdzie (rzekomo) znajduje się druga część tego przedsięwzięcia. Zapewniam, że będziecie rozczarowani – eksponatów jak na lekarstwo i co gorsza, są one wciśnięte w malutką przestrzeń ratusza. Pomysł umieszczenia tam prac był raczej desperacki i zwyczajnie nietrafiony. Do każdej pracy musiałam być doprowadzona przez pracowników archiwum, a ich rozmieszczenie było chaotyczne, jeżeli nie niedorzeczne (na przykład pod ratuszową tablicą informacyjną, na oknie, czyli pod światło, nad schodami, gdzie nie sposób było cokolwiek zobaczyć...). Zamiast tego, można by odwiedzić MS przy Więckowskiego, bo mniej niż w ratuszu już dziać się nie może! Swoją drogą, ciekawe, kiedy w starym MS skończy się remont...


      
                              Gabriel Orozco, Oddech na pianinie, 1991



Władysław Strzemiński, 
Kompozycja architektoniczna 6b, 1928





M.M.

The current exhibitionat MS2 is a mixture of innovations – a vast majority is constituted by works from the second half of 20 c., some come from the new millennium. Most of their authors are Poland's neighbours – they come from Russia, Ukraine, Latvia, Germany, Slovakia. There are a few Poles two – the Kobro-Strzemiński couple, amongst others, and even some Americans. Eyes... were to be a remarkable opportunity to see what the 'avant-garde' actually is. The term 'avant-garde' could possibly be applied to the exhibition. It's got it all: the breach of barriers, futurist ideas, the desire to escape the obvious forms. Yet, to be honest, I had expected something more surprising, shocking at times and, above all, something more inspiring. I suppose the works themselves are not answerable for the “lack” that I felt. Had they been divided into some thematic groups (e.g. the cosmos, society, authority, space, sexuality...), just as it has been arranged in the permanent exhibition in MS2, perhaps it could have made it easier for the viewers to grasp the ideas conveyed by each artist. Without that, we are left with the above-mentioned mixture (or an insipid cocktail). It may point to the breadth and ambiguity of the 'avant-garde' in art, but still it makes any interpretation dim and complicated, at least for a layman like me.

That doesn't mean that I do not recommend the exhibition. Though I did not come to any general conslusions, I am not trying to belittle the value of the works. I took my time with the “urban” fabrics by Celms, El Lissitzky's “soviet” models and the “sadistic” plates by Kadan. I guess I was allured by the way they tackled the subject of authority as an oppressive power. I am curious about your response to the show. I don't feel that it is absolutely necessary to pay a visit to MS2. Nonetheless, Orozco's photography leaves the long-lasting impression of the tenderness and elusiveness of beauty, and the self-destruction by Metzger is truly moving. I am quite surprised to see that the Eyes..., though widely advertised and reasonably described in a catalogue, have not found many eyes to inhabit as yet.

I would not, however, recommend visiting the State Archive, where (allegedly!) the other part of the exhibition is staged. I am certain you would be disappointed – the exhibits are scarce, plus they are squeezed into tight corners of the city hall. The whole idea of putting works on display in that building seems to have been desperate and simply abortive. I had to be guided to each exhibit and their allocation was chaotic, if not preposterous (e.g. under the city hall noticeboard, on a window – with the sun in my eyes, above the stairs where I could see nothing...) Instead, you could go to check what's up in MS in Więckowskiego St., because I cannot imagine anything less impressive than what I saw in the archive. Besides, I am curious when they are going to finish the renovation works in the good old MS...


19.10.11

Skostniałe ręce i czerwony nos - idealny opis naszej pierwszej "sesji". Mamy nadzieję, że chociaż w pewnym stopniu, udało nam się oddać atmosferę starych, opuszczonych łódzkich fabryk. Efekty oceńcie sami!
Fot. Sara Rogowska
Hands as cold as ice and red noses - perfect title for our first "photo shoot". We hope that we managed to convey the atmosphere of old and derelict manufactories in Łódź. What do you think?







13.10.11

Polowanie na czerwony październik / The Hunt for Red October

Bardzo nam przykro, ale w tym miesiącu nie można narzekać na brak tak zwanych 'eventów', przynajmniej w Łodzi, więc chwilowo zarzucamy kultywowanie naszej narodowej pasji. Nie, nie chcemy wam proponować imprezy w Gossip czy pojedynczego wernisażu w FotoCafe 102. Tym razem, naprawdę będzie się działo. Pytanie tylko, czy z sensem...

Po pierwsze, już od przeszło tygodnia dzieje się w łódzkim Muzeum Sztuki, przede wszystkim w MS2 w Manufakturze i w Archiwum Państwowym na placu Wolności, ale też w bibliotece MS i MS cafe. Wystawa Oczy szukają głowy do zamieszkania skupia się na tradycjach awangardowych i dzisiejszym stosunku do nich – czym była awangarda, a czym się stała? Jak ją tworzono i jak ją zwalczano? Jeśli, chcecie się przekonać, jest na to sporo czasu: wernisaż odbył się, co prawda, 30 września, ale wystawa potrwa do 11 grudnia. Warto zajrzeć, choćby z szacunku do artystów z grupy „a.r”, którzy dokładnie 80 lat temu doprowadzili do powstania pierwszego w Europie muezum sztuki nowoczesnej.



Numer dwa na naszej liscie to Łódź Design Festival 2011, ogromna impreza pod hasłem 'Change!', które może wyglądać dziwnie znajomo, o ile śledziliście pewną kampanię wyborczą w Stanach parę lat temu... Nie sposób (!) opisać wszystkiego, co będzie się działo na festiwalu, wystarczy powiedzieć, że błękitna sówka zdążyła skutecznie opanować całe miasto. Jak piszą organizatorzy: To już piąta edycja Festiwalu. Jak co roku będzie można obejrzeć wystawy światowej sławy projektantów wyznaczających najnowsze trendy w designie i spotkać znakomitych twórców oraz specjalistów z branży, którzy podzielą się swoją wiedzą podczas kilku dni wykładów. Tegoroczne hasło przewodnie festiwalu – Change! ma podkreślać zmiany zachodzące w otaczającym nas świecie, a zatem i w myśleniu o projektowaniu.  Gdzie się to wszystko zmieści? - W ogromnym pofabrycznym budynku przy ul. Targowej i nie tylko. Uroczyste otwarcie 20 października, główny weekend to 22-23/10/2011, a zakończenie 30/10/2011. Obecność obowiązkowa.Thttp://www.lodzdesign.com/2011/





























M.M.



Zmieńmy lekko klimat i zajmijmy się modą, która za sprawą Fashion Week Poland wtargnie do naszej pięknej Łodzi, zmieniając ją w prawdziwą stolicę mody! Kolejna edycja FashionPhilosophy odbędzie się w dniach 26-30 października. Tym razem Fashion Week to nie tylko pokazy ale również propozycja połączenia mody z filmem i fotografią. 




       





Jak zawsze esencją każdej edycji Fashion Week Poland są oczywiście pokazy DESIGNER AVENUE. Zobaczymy ponad 20 kolekcji różnorodnych designerów. Poza polskimi projektantami takimi jak duet Paprocki&Brzozowski czy Łukasz Jemioł, organizatorzy postarali się również o interesujących gości specjalnych - CUSTO BARCELONA, Jeremy’ego Scotta czy Dawida Tomaszewskiego, zamykającego jesienną Designer Avenue, kolekcją VANITAS FLOWERS inspirowaną malarstwem XVII wieku, na którą czekamy z ogromną ciekawością! 

 Jeremy Scott
 Łukasz Jemioł
Dawid Tomaszewski

Dla miłośników mody awangardowej proponujmy OFF Out Of Schedule, gdzie zaprezentują się młodzi debiutujący projektanci. OFF-owi towarzyszyć będzie ochoczo zapowiadająca się wystawa Young Fashion Photographers NOW, czyli w trzech słowach - eksperymenty fotografików mody. 


Innowacją w tegorocznym FashionPhilosophy jest Fashion Film Festival. To odpowiedź organizatorów na ogromne zainteresowanie, a wręcz potrzebę łączenia mody z filmem. Miejmy nadzieję, że festiwal ten będzie choć trochę przypominał A shaded View on Fashion Film Festival, czyli słynny przegląd filmów, którego współtwórcą jest Diane Pernet. 

Wszystkie pokazy DESIGNER AVENUE, OFF Out Of Schedule, wystawa YOUNG FASHION PHOTOGRAPHERS NOW, SHOWROOM oraz FASHION FILM FESTIVAL odbędą się skumulowane w jednym miejscu - na terenie powstajacej Łódźkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej na ul. Tymienieckiego 20/24.
Bilety cały czas do kupienia na oficjalnej stronie www.fashionweek.pl


Prawdę mówiąc nie możemy doczekać się tego, bądź co bądź, wielkiego wydarzenia!;)
K.K.

We are truly sorry, but this month complaining about the lack of 'events' to attend is out of the question, at least in Łódź, so we can temporarily give up indulging our national passion. No, we are not going to encourage anyone to go to a party in Gossip or visit an opening of another exhibition in FotoCafe102. This time a lot is going on here. Let's just wait to see if that lot makes any sense...


First of all, there's a lot going on in the Muzeum Sztuki in Łódź, primarily in MS2 in Manufaktura, and in the State Archive on the Liberty Square, but also in the MS library and MS Cafe. The current exhibition entitled Eyes Looking For a Head to Inhabit revolves around the avant-garde in art - what it used to be and what it has become... What did it take to create it or combat it? If you are willing to find out, there's ample time. We missed the vernissage which took place on 30/09/2011 but the project is staged until 11 December. Do spare some time for a vistit, just to pay tribute to the artists of the 'a.r' group, who engineered the opening of the first museum of modern art in Europe.


Our list's no.2 is Łódź Design Festival, an enormous project whose motto 'Change!' may seem quite familiar if you recall one presidential campaign in the US. It's no use trying to describe all events involved in the festival, suffice it to say, the blue owl has already seized the entire city. Official information bu the organisers: This will be the 5th Festival. Just like during previous editions, visitors will have a chance to see exhibitions of world-famous designers who set new trends in design and meet magnificent creators and specialist of this trade – they will share their knowledge during several days of lectures. This year’s motto – Change! – is to stress changes in the surrounding world and, as a result, the way we think about design. Where can a project of such magnitude fit? In a multistorey factory building in Targowa Street, amongst others... The festival opens officialy on 20/10/2010, and will last until 30/10/2011, with the main weekend on 22-23/20/2011. Do not miss it!

Now, let’s change the vibe and and look a little bit into fashion. Our city Łódź is going to change drastically into regular fashion capital thanks to Fashion Week Poland. The fallowing edition runs from 26-30 October. This time Fashion Week is not only connected with catwalks but also with mixture of fashion with film and photography.

As always the nub of every edition of Fashion Week Poland are of course, DESIGNER AVENUE fashion shows with more than 20 varied fashion designers. Apart form polish fashioners such as duo Paprocki&Brzozowski or Łukasz Jemioł the organisers did their best to invite special guests - CUSTO BARCELONA, Jeremy Scott and Dawid Tomaszewski, who is closing the fall Designer Avenue with his collection entitled - VANITAS FLOWERS inspired by paintings from 17th century. We can’t wait for this show!
For enthusiasts of avant gard we recommend the OFF Out Of Schedule, where shows of young debutants will take place. This event is merged with exhibition of Young Fashion Photographers NOW - fashion photographers experiments.
The creativity of oncoming FashionPhilosophy is the Fashion Film Festival which is probably a response for huge intrests or even a need for combaining fashion with film. W hope that this festival will partially resamble to well known - A shaded View on Fashion Film Festival in the vanguard of Diane Pernet. 


All DESIGNER AVENUE and OFF Out Of Schedule shows, the exhibition - YOUNG FASHION PHOTOGRAPHERS NOW, SHOWROOM and FASHION FILM FESTIVAL will be waiting for you in one place - Tymienieckiego 20/24 street.
Tickets are still on offer so don’t hesitate!
To be perfectly honest with you we can’t wait for this great event!;)